Autor Wiadomość
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 22:36, 01 Paź 2007    Temat postu:

Niedoczekanie twoje, gówniarzu... Jeszcze sobie poczytasz moją opinię na świadectwie praktyk, czy innym ścierwiastym papierku!
Chlup! Kolejna myśl do myślodsiewni.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Pon 22:27, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Panie Ingart - poprawił. - Panie Ingart albo Maxwellu.
Bo trzeba było zacząć coś zmieniać. I zacząć od postawy dyrektora, który zaczynał nim pomiatać. W końcu ma spędzić tu rok. Rok! Rok z roznosicielką chorób Letterman, histerycznym Fawningiem, nudną Backer, patetyczną Stone, szalonym Miserisem i pomarańczowym Farresem, czy jak mu tam było.
Rudzielec spokojnie zamknął za sobą drzwi. Z drugiej strony.
Genevieve Letterman
PostWysłany: Pon 22:24, 01 Paź 2007    Temat postu:

Zrobiła minę z cyklu "Ha ha, ale kurwa śmieszne".
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 22:19, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Ej, Ingart... Weź tego mopa i pannę Letterman, i wynoście się stąd. Najpierw skorzystam z tego, że myślodsiewnia jest pusta, żeby uzyskać skupienie, a potem coś z tym zrobię.
Nachylił się nad płytką misą przyozdobioną runami, po czym zaczął zbierać do niej myśli przy pomocy różdżki.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Pon 22:12, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Accio mop...? - rzucił, machnąwszy różdżką.
Rude włosy opadły Ingartowi na oczy. Jakoś nie miał ochoty opuszczać spektaklu jednoaktowego "Pożarcie Letterman". W końcu miał bilety w pierwszym rzędzie.
Genevieve Letterman
PostWysłany: Pon 22:09, 01 Paź 2007    Temat postu:

Zakaszlała.
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 22:07, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Oczywiście, że wiem. A dziwię się, że panna się nie domyśla. I mam chyba proste rozwiązanie. Ingart, pytanie po mopa jest na miejscu i go przyniesiesz. No chyba, że masz coś lepszego do zaproponowania...
Fawning usiadł przy biurku i zmierzył dwie postaci wzrokiem.
Genevieve Letterman
PostWysłany: Pon 22:04, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Jestem pewna, że pan profesor dyrektor wie - zachrypiała nieco ciszej, sprawiając wrażenie, że traci zdolność mówienia.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Pon 22:02, 01 Paź 2007    Temat postu:

Myślodsiewnia była sklejona. Tylko myśli... Myśli kapały z blatu, a rudy kulturalnie udawał, że się im nie przygląda.
- Jak rozumiem, nie powinienem zadawać pytania, czy iść po mopa?
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 22:01, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Doprawdy? To coś pani pokażę, tak na przyszłość...
Wycelował różdżką w kałużę, po czym wykonał nią energiczny zamach, a następnie "uderzenie" w jej stronę. Substancja ani drgnęła.
Podszedł do kałuży, zanurzył w substancji rózdżkę. Substancja nawet nie chciała się na niej zatrzymać.
- Czy wie panna, jak wielkiej potrzeba zdolności, żeby to z powrotem umieścić na swoim miejscu?
Genevieve Letterman
PostWysłany: Pon 21:55, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Chora jestem - mruknęła, dokładnie oglądając czubki swoich butów oraz podłogę wokół nich.
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 21:52, 01 Paź 2007    Temat postu:

Wysunął dolną szczękę do przodu.
Zdziwienie? Może niedowiarkowatość? A może... E tam, pewnie zupełnie coś innego.
- Panno Letterman, moja droga transmutantko... Pewnie wie panna, jak naprawić myślodsiewnię.
Ściągnął wargi. Bardzo ściągnął wargi.
- A może jednak się mylę?
Genevieve Letterman
PostWysłany: Pon 21:42, 01 Paź 2007    Temat postu:

Bladość, rozbiegane spojrzenie, dziwny wyraz twarzy - panika. Cóż. Co by tu powiedzieć, żeby nie stracić pracy, albo lepiej: czego NIE mówić, żeby nie stracić życia. Ostatecznie nie powiedziała nic, odsuwając się od stołu krokiem w bok.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Pon 21:40, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Wypadek przy odnoszeniu dziennika. Panna Letterman miała problemy z równowagą.
Spojrzał chłodno na transmutatorkę. Cóż, to nie była jego wina. A już na pewno nie będzie ujmujący dla kobiety, która kazała mu lizać podłogę.
Rudy był spokojny. To ten moment, kiedy nie cwaniakował i wierzył, że jest niewinny.
Urien Fawning
PostWysłany: Pon 21:29, 01 Paź 2007    Temat postu:

Trzęsienie ziemi?
Nie, no skąd... W tych szerokościach geograficznych to raczej niemożliwe!
Ale w takim razie jak uzasadnić trzęsącą się przez cztery sekundy podłogę i olbrzymi żyrandol, kołyszący się w tę stronę i w tę...
No cóż, z pewnością jest to zadanie o wiele łatwiejsze, gdy zauważy się odsunięty regał z książkami, za nim ciemne przejście, a w przejściu Fawninga z różdżką rozświetloną prostym - a jakże pożytecznym - zaklęciem Lumos.
- Co to ma znaczyć?
Dyrektorska postać w białej koszuli i brązowej kamizelce podeszła do biurka. Tajne przejście, którego użył Fawning, by dostać się jak najszybciej do swojego gabinetu, znajduje się dokładnie na przeciwko drzwi, po drugiej stronie biurka i jednocześnie pod galerią tworzącą pięterko owej komnaty. Oczywiście, zadając pytanie, najwyższa głowa - czy też najwyższe siedzenie; zależy od przyjętej filozofii - Hogwartu nie wiedział jeszcze, co tak właściwie się stało, był jednak pewien, że nic dobrego. W owym przekonaniu utwierdził go widok odkrytej, pustej myślodsiewni. Wówczas pojawiło się podejrzenie na temat tego, co tu właściwie zaszło... Oczywiście, sprawdziło się, gdy Fawning ujrzał, co znajdowało się na posadzce przed podwyższeniem, na którym znajdowało się biurko.

Na podłodze jawiła się srebrzysta kałuża, której brzegi drgały tak, jakby ciecz, która utworzyła ową kałużę, chciała się bardziej skupić w sobie. Na jej powierzchni widać było różnorakie kształty, wyglądające jak niewyraźne odbicia czegoś, co się nad taflą rozlanej substancji znajduje. Część owych kształtów zmieniała się cały czas, kilka jednak było wyraźnie stałych, które ulegały tylko nieznacznym poruszeniom. Niewątpliwie, były to ludzkie twarze. Czyje? No cóż, były na dobrą sprawę dosyć do siebie podobne? Może rodzina... Otóż i tak, i nie - po części. W centrum bowiem widoczna była facjata Forsycji Fawning, obok Midry Stone, a także Matha Fawninga - jedynej formy męskopodobnej w owym rozgardiaszu. Była jeszcze jedna kobieta, na swój sposób podobna do Forsycji. Czy nie była ona przypadkiem podobna do Perpetui Scout?
- Co tu się stało? - spytał dyrektor głosem wyraźnie zdezorientowanym.
No cóż, kiedy wszystko jest jasne, często pojawia się dezorientacja...
- Co tu się wydarzyło, ja się pytam!
Oj. To drugie - to było już bardzo konkretne. Bardzo konkretny wrzask - gwoli uściślenia.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group