Autor Wiadomość
Fauntley Prentice
PostWysłany: Wto 17:14, 21 Sie 2007    Temat postu:

Cóż, skoro musimy być już wredni - czy ona kiedykolwiek go o coś podobnego zapytała? Nie. A on był typem wybitnie małomównym - chociaż, owszem, czasem potrafił gadać i gadać, jak nakręcony. Kwestia wprawy w laniu wody. Mówisz, mówisz, a tak naprawdę jeszcze nic nie powiedziałeś.
To jest dopiero sztuka!
Nie odpowiedział jej, ale wszystko słyszał i wszystko raczył zauważyć. Z jego zmysłami wszystko było w porządku. Teoretycznie(?). Nawet nie drgnął, póki jej kroki całkowicie nie ucichły.
- Dobranoc.
No i właściwie co z tego, że w żaden możliwy sposób nie mogła tego usłyszeć? Tak czy siak jej tego życzył.
Stał tak jeszcze przez dobre parę chwil, z rękami w kieszeniach, a potem poszedł precz. I tyle go widzieliśmy.
Perpetua Scout
PostWysłany: Wto 17:00, 21 Sie 2007    Temat postu:

"Nikt nie jest doskonały" - najpopularniejsza obrona homo sapiens. Nonsens i kpina. Ten oto pan Puchon właśnie odgrywa pana Zazdrośnika nie mając właściwie żadnych praw do takowego stanu. Czy on kiedykolwiek powiedział owej jejmości chociażby, że ją lubi? Nie. Czy kiedykolwiek powiedział, że mu na niej zależy? To dopiero byłby koniec świata! Cud wręcz. On uważa jedynie, że może tkwić w tym oto stanie i mieć cały świat w głębokim poważaniu. Przyznać muszę, że się troszczy. Peppy nigdy nie miała starszego brata - miejsce więc wolne. Co ty na to, Fauntley? Jednak w takim wypadku za zazdrość ładnie podziękujemy.
Tak to wygląda z damskiego punktu widzenia. A jedynym komentarzem może być głośne "pfff". Ślizgonka jednak je sobie dobrodusznie odpuściła.
Zauważył pewnie, jak pewien zgrabny kształt przedziera się przez ciemność. Zatrzymał się dokładnie jeden centymetr obok - Rycerzyk mógłby dostrzec nawet fakturę skóry owego osobnika i lśniący na czole niczym metal kosmyk włosów. Postać wyszeptała coś lekko jadowicie do jego ucha i ponownie wsiąknęła w noc. Teraz liczymy na inny zmysł. Słuch. Coraz cichsze kroki.
A cóż mu wyszeptała? "Kolorowych snów, Tytułowy Chłopcze."
Fauntley Prentice
PostWysłany: Wto 11:34, 21 Sie 2007    Temat postu:

Marudna Ślizgonka i kapryśny Puchon, o mamusiu, co za połączenie! Koniec świata się zbliża i to wielkimi krokami!
Rycerzyk niestety nie ma dzisiaj głowy do wywieszania jakiś tam zawiadomień. Sam powinien odstraszać! Z nią mu nie wyszło, no bo jak to tak, wygonić i już? Tak po prostu? Ha-ha-ha. Bardzo śmieszne.
Tak po prostu to on sobie właśnie stał. I nic po za tym, właściwie jeszcze oddychał, ale równie dobrze mógłby tego nie robić, więc się nie liczy! Nie i kropka-sktokrotka. Patrzył też na wymienioną wyżej marudną Ślizgonkę, właściwie w tej ciemności niewiele widać, ale tym razem to chyba dobrze. Ciemność jest milutka. I uprzejma. I... w ogóle.
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 17:54, 20 Sie 2007    Temat postu:

Z własnej woli? Nikt jej nie zatrzymuje? Zdecydowanie ma jakieś skłonności autodestrukcyjne. Albo ćwiczy swoją wytrwałość. Dla dążenia do ideałów doprawdy wszystko.
A odnośnie powodu wizyty na wieży - pan Rycerzyk powinien wywieszać powiadomienia przed wejściem, że właśnie tam się znajduje. W myślach jejmość panów nie czyta. Nie potrafi, a także przecież nie wypada. Ona w końcu taka kulturalna...!
Otworzyła usta, wiesz? Przyszło jej do głowy, żeby podziękować za sweter, ale dość szybko się rozmyśliła. Że też taka głupota wpadła jej do głowy w ogóle. Milczenie zdecydowanie prezentuje się lepiej niż wdzięczność marudnych Ślizgonek.
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 17:34, 20 Sie 2007    Temat postu:

Nie czuł się psychiatrą, bardzo nam przykro. Nawet w najmniejszej części, bo chyba wypadałoby, żeby ktoś także zajął się jego psychiką. Ona musi jedynie znosić jego obrażoną postawę, i to z własnej woli na dodatek, bo nikt jej tu siłą przecież nie zatrzymuje! Po co tak w ogóle tu przyszła? Żeby mu powiedzieć, jaki to on przewrażliwiony? Dziękujemy ślicznie za takie twierdzenia, sami do tego doszliśmy. To, że po drodze tych ponurych rozmyślań przyszły inne, całkiem irracjonalne nie są jego winą. Absolutnie.
Do tego sie go wręcz prowokuje! Najpier jakiś Theo i paprotkowanie, a teraz...! To niezdrowe dla jego samopoczucia. Naprawdę!
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 17:25, 20 Sie 2007    Temat postu:

Oj, panie Puchon, troskliwość naprawdę nie wynagrodzi jej tego przeklętego przewrażliwienia. Nie ma nawet najmniejszej możliwości by tak się stało. Zdecydowanie nie. Zostańcie sobie sobą, ale na cud, dzieci, nie liczcie. Takowe zjawiska bowiem rzadko z nieba spadają, a że trafią akurat w was to szansa jedna na milion. Już lepiej zagrajcie w toto-lotka.
Niech się zresztą lepiej nie troszczy o zdrowie, a o psychikę. Ale tak ładnie troszczy, a nie każe sobie iść. Pff, co to za rozwiązanie w ogóle jest?
Najpierw odgrywa paranoika, a potem pana Milusińskiego. Psychika, powiadam, psychika!
A za sweter dziękujemy pięknie.
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 17:19, 20 Sie 2007    Temat postu:

Nie był agresywny. On jest z natury spokojnym chłopcem, może nie z dobrej rodziny, ale do agresji mu naprawdę daleko! O, spójrzcie na niego, stoi sobie tak, troszkę bezradnie i złości się w ciszy, na siebie, na nią i pewnie na cały, niewinny, świat! Najlepiej obarczyć winą niesprawiedliwość świata, tak, to zdecydowanie bardzo wygodne rozwiązanie!
Zero agresji. Przed chwilą został do tej stanowczości zmuszony, skoro panna Scout sama nie zamierza o siebie zadbać. Ktoś musi, prawda?
Padlo na niego. Biedaczek.
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 17:15, 20 Sie 2007    Temat postu:

Oj?
Uchronić przed chorobą? A co uchroni przez panem Puchonem, który odkrył w sobie tendencji do agresywnych zachowań?
Szaro-zielona pannica nie wykonała żadnych znaczących ruchów. Zgięła dłonie w pięść i, wpatrując się w ową ciemność, skupiła na milczeniu i łapaniu wzrokiem przebiegającej obok cierpliwości. Bezczelna uciekinierka!
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 17:10, 20 Sie 2007    Temat postu:

Tak, swetry mają w sobie niezaprzeczalnie wiele uroku. Są bystre, rozmowne, inteligentne i taktowne, zawsze podszepną jakieś cudowne rozwiązanie, pocieszą, każą sie wziąć w garść... Cudowni towarzysze! Nie to co obrażeni, kapryśni nastolatkowie w wydaniu puchońskim.
Niebo a ziemia!
Złość wróciła - czyli nie jest taka podła, jak się wydaje. To nic, że zmieniła trochę formę, z bezsensownej wściekłosci na jakieś zniecierpliwienie. Za radą tej parszywej irytacji Rycerzyk znalazł się ponownie obok tej naszej słodkiej Peppy, której brak cierpliwości. Wyrwał jej z rąk sweter i zarzucił na jej jak najabrdziej mokre ramiona, jakby naprawdę miało ją to w jakiś cudowny sposób uchronić przed chorobą.
O, słodka naiwności!
Nic nie powiedział. Wykonał tylko krok w tył - trzeba zachować resztki przyzwoitości, prawda?
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 17:02, 20 Sie 2007    Temat postu:

Nadprzyrodzonych zdolności brak, cierpliwości również. Jedynie jakieś resztki wytrwałości i pełna garść poczucia humoru - przydatne jak nigdy, doprawdy!
- Oczywiście.
W jednym "oczywiście" zmieściła wszystko, co mogłaby mu wykrzyczeć w twarz i wyszeptać do ucha. Znudzona jego brakiem zainteresowania powoli podeszła do murku i nonszalancko oparła się o niego łokciami - nie ma to jak dostać zapalenia czegośtam, prawda? Widok był piękny, choć praktycznie nic nie widziała. W dłoniach wytrwale tarmosiła ten sweter, który najwyraźniej był lepszym towarzyszem do właściciela.
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 16:55, 20 Sie 2007    Temat postu:

Ciemność jest milutka. Co prawda zasłania tak samo rzeczy nieprzyjemne, jak i te całkiem przyjemne, ale chyba naprawdę nie można mieć wszystkiego. To niesprawiedliwe, prawda?
- Moje chcenie tu nie ma nic do rzeczy.
Tak, oczywiście, wymiguj się od konkretnej odpowiedzi. Wszyscy wiemy, że jesteś parszywym egoistą i wcale nie chcesz, żeby się stąd wyniosła. Ale tak, tak, z drugiej strony jesteś taki szalenie szlachetny i chcesz się o nią troszczyć. Co za tupet! Naprawdę, żeby zrozumieć faceta trzeba mieć jakieś nadprzyrodzone zdolności.
Gdzieś się po drodze zgubiła cała ta złość, ale spokojnie, spokojnie, ona się czai w kąciku. Chyba. Bo nie mogła by go, ot tak, zostawić, nie?
To by było podłe!
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 16:45, 20 Sie 2007    Temat postu:

Ciemność przynajmniej poświęca dziewczynie należytą uwagę. Otacza, przygląda się, troszczy wręcz. I przede wszystkim nie jest przewrażliwiona. Same zalety. Oczywiście czasem zdarzy jej się zniknąć, ale jej chyba za to winić nie możemy. Nikt nie jest idealny, to przykre.
- Nie fatyguj się. Doprawdy wystarczy, że raz jeszcze powiesz mi, że chcesz, bym poszła.
Tak, to było zrezygnowanie i swego rodzaju próba. W ciemności odruchowo zgarnęła pukle z ramion i zrzuciła je bezceremonialnie na plecy. Na jej twarzy zamalował się krzywy uśmiech - właściwie to całkiem sympatycznie jej z nim było.
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 16:39, 20 Sie 2007    Temat postu:

- Jeśli koniecznie chcesz robić coś na przekór, to mogę poprosić, żebyś została - odparł. Ona całkiem poważnie, a on chyba też. Trudno stwierdzić w tych ciemnościach, w dodatku kiedy patrzy w zupełnie inną stronę, niż by wypadało, prowadząc rozmowę. Co za brak kultury!
Ale nie, chwileczkę, pofatygował się ze swoim wzrokiem i obdarzył rozmówczynię krótkim spojrzeniem. Takim, podaczas którego zdążył stwierdzić:
- Przeziębisz się.
A potem witaj ciemności!
Perpetua Scout
PostWysłany: Pon 16:34, 20 Sie 2007    Temat postu:

Jej 'kreatywność ruchowa' ograniczyła się natomiast do skrzyżowania rąk na piersi i uniesienia niezbyt wysoko brwi.
- Ty mi mówisz, co powinnam? - zapytała całkiem poważnie, a jej oczy zachichotały krótko, aczkolwiek po chwili one też zamilkły, doceniając najwyraźniej panującą atmosferę - lekko absurdalną, no ale cóż.
Fauntley Prentice
PostWysłany: Pon 16:29, 20 Sie 2007    Temat postu:

Perpetua grzeczną dziewczynką? Nie widzimy tego. Absolutnie. Dlatego nikogo nie zdziwił tutaj fakt, że jednak zrezygnowała z usług fryzjerskich Rycerzyka-Nie-Rycerzyka. Owy panicz, ew. pan, także wstał. A że musiał coś zrobić z rękami (zawsze trzeba coś z nimi robić, najlepiej je obciąć i po kłopocie) to niestarannie pozbył się tychs woich ciemnych włosów z czoła. Potem schował różdżkę.
I na tym skończyła się niestety jego kreatywność ruchowa. Stał tak i tym razem raczył zwrócić swój wzrok w stronę oczu panny Scout.
- To, że się wściekam z tego czy innego powodu nie znaczy, że mam ochotę czuć się odpowiedzialny za twoje nadszarpnięte zdrowie - odpowiedział po chwili zastanowienia, jakby troszkę ostrożniej dobierając słowa. - Powinnaś już iść - dodał i odwrócił się do niej tak jakby bokiem, ale nie do końca, i spojrzał całkiem w inną stronę.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group