Autor Wiadomość
Maxwell Ingart
PostWysłany: Sob 18:44, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Maxwellowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wycofał się z tym swoim "do widzenia, pani profesor", jeszcze mignął rudymi włosami, zatrzeszczał drzwiami i już go nie było.
Charlotte Oliver
PostWysłany: Sob 18:42, 07 Kwi 2007    Temat postu:

- Bo powinieneś się bardziej pilnować - westchnęła z rezygnacją. - A idź sobie, co mi tam, co ja cię męczyć będę.
Znowu skreśliła coś na kartce.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Sob 18:39, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Rozłożył ręce bezradnie.
- Pani profesor wie, że o ten dodatek nie prosiłem - przyznał. - Właściwie to nie jestem pewien... Czemu ja?
Charlotte Oliver
PostWysłany: Sob 18:37, 07 Kwi 2007    Temat postu:

- Zastanawiałam się - mruknęła, wyglądając jednocześnie na osobę, która nie zwykła w życiu zastanawiać się nad wieloma poważnymi rzeczami, - czy właściwie potrzebujesz tej godziny. Znaczy, w formie lekcji. Wykładu, jak tam chcesz. - Machnęła ręką lekceważąco. Nawet nie raczyła wstać z krzesła.
- Nie wyglądasz na kogoś, komu by zależało.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Sob 18:33, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Ingart zatrzepotał rudymi rzęsami, przybierając minę pełną niewinności.
- Nie jestem pewien - przyznał. - Ale jak pani profesor niczego ode mnie nie chcę, to ja mogę już sobie iść...
Zrobił krok w tył, ku drzwiom. Naprawdę miał ochotę zwiać.
Charlotte Oliver
PostWysłany: Sob 18:29, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Spojrzała krytycznie na szalik.
- Tak? - wyraziła wątpliwość. Zasłanianie szyi kojarzyło się jej jednoznacznie z pewnymi zdarzeniami z nie tak bardzo zamierzchłej przeszłości, ale o tym nie teraz.
- Więc?
Uśmiechnęła się, ukazując wielką pogodę ducha i optymizm.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Sob 18:26, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Wszedł.
Jasne, może nieco zbyt rażące słońce wlewało się przez okno. Popołudnie.
- Dzieńdobry, pani profesor.
Stanął przy drzwiach, po raz kolejny poprawiając szalik.
- Miałem zjawić się wcześniej, ale chorowałem...

[Gramy zdarzenia poranne, Max o aktualnej godzinie jest na eliksirach Wink]
Charlotte Oliver
PostWysłany: Sob 18:20, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Profesorka siedziała w swoim profesorskim fotelu za biurkiem i skreślała wyjątkowo wiele rzeczy z jakiejś wymiętej kartki, a od czasu do czasu dopisywała coś do długiej listy w czarnym notatniku leżącym obok, na blacie.
- Proszę - powiedziała szybko, nie przerywając kreślenia.
Maxwell Ingart
PostWysłany: Sob 18:18, 07 Kwi 2007    Temat postu:

Maxwell poprawił szalik, który szczelnie opatulał jego szyję i kontrastował z włosami na zasadzie stonowany granat - jaskrawy pomarańcz.
Zapukał.
Roux San-Holo
PostWysłany: Nie 14:28, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Dobrze, dobrze już idę. Niech tylko pani się nie złości. Złość piękności szkodzi - otworzył drzwi. - Dowidzenia i... czekam.
Wyszedł. Mimo wszystko nie chciał przeginać. Chociaż miał świadomośc, że jeżeli ona mu nie pomoże - zawsze może liczyć na siebie.
Myliła się, liczby to nie tylko księgowość, czy numerologia.
Umiesz liczyć? Licz na siebie.
Charlotte Oliver
PostWysłany: Nie 14:22, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Liczyć, liczyć. To nie księgowość. Wszystko się okaże. - Wzruszyła ramionami. - Jeśli nie masz żadnej innej sprawy, możesz wyjść.
Nie, nie była nieuprzejma. Raczej obojętna.
Roux San-Holo
PostWysłany: Nie 14:19, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Nie wiem czy do końca o to mi chodziło, ale to pani oczywiście dyktuje warunki - uśmiechnął się do kobiety, na tyle przyjemnie na ile umiał. Była w nim jakaś gorycz, której przyczyny nie znał.
- Rozumiem, że na zajęcia praktyczne nie mamy co liczyć?...
Te słowa dudniły w przestrzeni, obijały się o ściany i podłogę. Oczyma wyobraźni widział jak praktyka ucieka przed Oliver, aby w końcu znaleźć się w szponach kobiety i zostać wyrzuconą przez okno. Był przekonany, że ma przed sobą tylko kolejną nauczycielkę, która potraktuje to jako pytanie retoryczne. Nie wiedział, dlaczego darzył ją taką sympatią.
Charlotte Oliver
PostWysłany: Nie 14:12, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Kiedy człowiek wyzbywa się strachu, staje się mniej ostrożny - zauważyła spokojnym tonem, składając ręce na biurku. - Może po prostu wrócisz tutaj później, razem z panem Ingartem i wspólnie ustalimy godziny dogodne dla waszych, hm, zajęć.
Roux San-Holo
PostWysłany: Nie 14:08, 01 Kwi 2007    Temat postu:

- Ktoś, kto musi mi zapłacić za straszliwą rzecz, której się dopuścił. Kiedy go usunę - usunę strach z mojego życia. Tą ciągłą niepewność. Nie chcę się już więcej bać - zmrużył oczy. - Ale nie będę obnażać moich nieczystych intencji. Powiedzmy, że ich nie ma. Przyjmijmy, że chcę się bronić. Myślę, że doskonale zdaje sobie pani profesor sprawę z tego, że ten świat nie jest bezpieczny. Nigdy nie był i nie będzie...
Wsadził ręce w kieszenie i spojrzał na kobietę pewniej. Miał świadomość, że na tym etapie nie musi cofać się praktycznie przed niczym. Żył, oddychał, funkcjonował pchany do przodu pragnieniem zemsty. Ale nie dał mu się zwyciężyć - jeszcze nie... Nie był na to gotowy.
Charlotte Oliver
PostWysłany: Nie 13:58, 01 Kwi 2007    Temat postu:

Zmrużyła oczy i zmierzyła go wzrokiem pełnym uwagi i zastanowienia.
- Śledzi cię. Kto? - spytała, chociaż właściwie nie oczekiwała odpowiedzi.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group