Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Sowiarnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Sowiarnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:59, 19 Mar 2007    Temat postu:

Wstała, podpierając się na jednej ręce. Jakoś dziwnie zgrabnie i mało koślawo.
- Fauntley, powinnam się zirytować? Zirytować, bo zostałam porównana do twojej matki? Nie rozumiem do czego zmierzasz. Nie rozumiem - powtórzyła teoretycznie dobitnie, praktycznie troskliwie. - Mam jakąś ustaloną rolę? Powinnam być zdenerwowana?
Westchnęła, chcąc zamilknąć. A miała się nie dać zirytować. Miała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 19:04, 19 Mar 2007    Temat postu:

Nie odpowiedział - najzwyczajniej w świecie po prostu się nie odezwał. Nie zareagował nawet, w jakikolwiek sposób, czy to ruchem czy spojrzeniem. Stał tak dalej pod ścianą, opierając się o nią czołem i błądząc po jej chropowatej powierzchni opuszkami palców.
- Rób co chcesz - wyszeptał obojętnie, nie zmieniając pozycji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:17, 19 Mar 2007    Temat postu:

Zawahała się. W jednej chwili poczuła się strasznie żałośnie. Otworzyła usta, szybko jednak je zamknęła, nie wiedząc co powiedzieć. Podeszła do niego małymi krokami, zbierając myśli. Prowokacja nie pomogła, więc trzeba szukać innego sposobu.
Problem w tym, że ona go nie znalazła.
- W kredensie w salonie odkąd pamiętam prezentowały się filiżanki babci, która dostała je od swojej matki i tak w kółko parę pokoleń. - Rzuciła mu niepewne spojrzenie. - Ginęły. Jedno po drugiej. Aż kiedyś w końcu wszystkie zniknęły. Matka rozpaczała. Moja, rzecz jasna. Jakiś rok temu znalazłam wszystkie potłuczone w piwnicy. Sama je potłukła. - Spojrzała na niego ponownie, jeszcze mniej pewnie. - Tłukła je zawsze, gdy coś ją denerwowało. Gdy się martwiła. - Ominęła ilość filiżanek na początku. - Właśnie robisz to samo. Wszyscy to robimy, gdy jesteśmy w takim stanie - dodała szybko. - Nie umiem cię pocieszyć, więc pójdę. Filiżanki też nie umiały pocieszać, więc skończył się ich marny żywot.
Zerknęła na niego jeszcze ostatni raz. Przez chwilę walczyła ze sobą. Krótką chwilę.
Drzwi zaskrzypiały okrutnie. Ale się nie zamknęły.
Perpetua czekała na jakąkolwiek reakcję. Chociażby zwykłe "pa".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 19:27, 19 Mar 2007    Temat postu:

Ale on się nie odezwał - bo nie chciał, bo nie wiedział co niby miałby powiedzieć, bo zabrzmiałoby to żałośnie. Cokolwiek by to było.
I tak naprawdę to chciał być teraz malutkim, piecioletnim chłopczykiem, który mógłby się rozryczeć, tłukąc sobie kolano. A nie jakimś żałosnym, egoistycznym nałogowcem, który musi zgrywać niewiadomokogo, bo ktoś ma taki kaprys i tak mu kazał.
Nie zareagował, bo nie wiedział jak. Jego ubogi spis reakcji nie przewidywał takiej sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:41, 19 Mar 2007    Temat postu:

I ona nie wiedziała, co zrobić. Stała bezsensownie przez dłuższą chwilę.
- Jak chcesz, Fauntley, jak chcesz.
Drzwi zaskrzypiały ponownie i już jej nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fauntley Prentice
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1974
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 19:47, 19 Mar 2007    Temat postu:

Problem w tym, że ja nic nie chcę, pomyślał bezwiednie, ale nie wypowiedział tej myśli na głos. Albo chcę nic. I tak można.
Kiedy wyszła, odsunął się od ściany i obrzucił puste pomieszczenie żałosnym spojrzeniem. Odczekał, aż prawdopodobieństwo, że sptoka ją na dole spadnie do zera, wziął swoją torbę z kąta i wyszedł, kierując się niewiadomodokąd.
Miał dość tego miejsca - zaczynało mu się coraz gorzej kojarzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Śro 14:44, 21 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Natalie weszła do sowiarni, szukając wzrokiem charakterystycznej płomykówki, której zawsze zlecała dostarczenie listu do mamusi.
Stwierdziła, że może chwilę na nią poczekać; przy jej miejscu leżała martwa mysz, więc powinna niedługo wrócić.
Dziewczyna westchnęła, kolejny raz czytając list i zaczęła mieć wątpliwości, czy aby na pewno ujęła wszystko tak, jak ująć chciała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Śro 19:11, 21 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Natalie podnosiła głowę za każdym razem, kiedy jakaś sowa wlatywała do sowiarni i powoli zaczynała się irytować.
- Gdzie ona jest? - mruknęła akurat w momencie, kiedy ptak usiadł na swoim miejscu. - Masz, do mamusi - szepnęła i przywiązała list do nóżki płomykówki. - Zjedz i leć!
Sowa drapnęła ją dziobem po ręce na znak zgody i zajęła się myszą, a Natalie wreszcie wyszła z sowiarnii.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Natalie Hepburn dnia Pon 12:16, 07 Maj 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moira Agrus
Hufflepuff



Dołączył: 24 Mar 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:52, 24 Mar 2007    Temat postu:

Weszła do sowiarni i podeszła do parapetu, na którym położyła kawałek pergaminu. Po kilku minutach szukania po kieszeniach znalazła pióro, a z torby wyjęła atrament, po czym zabrała się do pisania krótkiego listu do rodziców, relacjonującego ostatnie kilka dni. Jak skończyła zawołała jakąś sowę i wysłała list.
Chwilę popatrzyła za sową i wyszła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Pon 20:55, 26 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Natalie weszła ostrożnie do sowiarni, rozglądając się za płomykówką, której zawsze powierzała drogie jej sercu listy.
Westchnęła, wolno krocząc pomiędzy ptasimi odchodami i kostkami Bogu ducha winnych myszek...
Ptak jak zwykle coś jadł; jednocześnie wlepiał w nią te swoje wielkie, bursztynowe oczy.
Natalie ostrożnie przymocowała do nóżki wiadomość do Gerva i zmarszczyła nos.
- Leć, do brata - szepnęła tylko.
I czym prędzej opuściła pomieszczenie.
Musiała zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:07, 30 Mar 2007    Temat postu:

Skłonności masochistyczne robiły swoje. Raz na jaki czas po prostu musiała tu wpaść na chwilę. Aktualnie ubzdurała sobie, że musi napisać list. Rzeczywiście musiała, aczkolwiek mogła to robić w przytulnej bibliotece, a nie... tu.
Weszła, rozglądając się wkoło, jakby szukając ewentualnych zmian w wystroju. Nie zauważywszy takowych, szybko przeszła odległość, jaka dzieliła ją od parapetu i, jak łatwo się domyślić, usiadła na nim. Podkurczyła nogi pod brzuch, objęła je ramionami i wpatrzyła się w abstrakcyjne niebo za oknem. Odruchowo wzdrygnęła się. Może z zimna, może z powodu sów, które wydały jej się dziwnie głośne. Zbyt nachalnie przypominały o swojej obecności. A ona uparcie je ignorowała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Perpetua Scout dnia Pią 20:20, 30 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nola Rice
Gryffindor



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:17, 30 Mar 2007    Temat postu:

Nie wierzyła w miłość ani przyjaźń na odległość. Pogłębianie znajomości wymaga pewnej bliskość. Powiedzmy około dwudziestu metrów, ponieważ w takiej właśnie odległości od Noli znajdowała się Perpetua Scout. W dali za oknem słońce chowało się za horyzont, rzucając na dziewczynę malownicze promienie w różnych odcieniach złota, czerwieni i pomarańczy. Nola szturchnęła czubkiem trampka siedzącą na ziemi sowę, która z oburzeniem wzleciała na najdalszą grzędę, robiąc przy tym wiele hałasu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:27, 30 Mar 2007    Temat postu:

- Dzień do... - zaczęła, ale szybko pokręciła głową.
- Dobry wieczór - poprawiła się radośnie.
Uśmiechnęła się jakoś odruchowo. Ostatnio wszystko robiła odruchowo. Piła herbatę, smarowała tosty dżemem, wychodziła na dziedziniec, by móc gapić się na niebo, zamyślała się, poprawiała włosy. I uśmiechała się. Nigdy nie używała do tego całej twarzy. Oczy pozostawały w poprzednim stanie, a policzki tylko trochę drgały. Natomiast usta wykrzywiały się w tym wesołym grymasie. Trochę dziwnym - uroczym, ciekawym, a równocześnie złośliwym i wymuszonym.
- Wysłać list...? - zagadnęła Nolę, spoglądając na nią ukradkiem. Teoretycznie podziwiała sowy. Teoretycznie, powtarzam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nola Rice
Gryffindor



Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:34, 30 Mar 2007    Temat postu:

- Tak. Do mojego ch... chrzestnego - poprawiła się szybko. Przecież praktycznie się jeszcze nie znały.
Niestety jedną z wad Noli było to, że zawsze chciała mówić prawdę. Niezależnie od okoliczności starała się traktować innych uczciwie. Nie można powiedzieć, że oni się jej odwzajemniali. Może z drobnymi odstępstwami od reguły... Na przykład taka Perpetua - zawsze zagadywała Nolę pierwsza i choć usiłowała uktywać swoje uczucia, można było z niej czytać jak z otwartej księgi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:38, 30 Mar 2007    Temat postu:

Opuściła nogi, zeskoczyła zgrabnie z parapetu i oparła się o niego plecami.
- A ten ch... chrzestny to miły jest? - zająknęła się specjalnie, świdrując Nolę po raz drugi tego dnia wzrokiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Sowiarnia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 16 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1