Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Ogródek
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Ogródek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lucy D. Vivian
Gość






PostWysłany: Wto 22:56, 06 Mar 2007    Temat postu:

Oczy Lucy, teraz oba, są przejrzyście porcelanowe. Na krótką chwilę są tymi dziwnymi oczyma, które Namrael tak świetnie zna, bo wielokrotnie widzi w lustrze, gdy przypomina sobie o pewnych zobowiązaniach wobec świata.
Jeśli byłby tam ktoś teraz, zobaczyłby, jak jedenastolatka kiwa z aprobatą głową, przyjmując ofertę brata jako coś naturalnego, odpowiedniego w takiej chwili. Widziałby, jak mała chwyta Namraela za rękę, przez chwilę przypatrując się liniom na jego dłoni. Widziałby u obojga ten sam błysk w źrenicach, tą niezmierną pasję. To życie, które nie śmiało opuścić ich żył.
Później widziałby, jak Lucy wiedzie brata na spacer szpalerem kwiatów, trajkocząc coś radośnie o dawnych czasach, kiedy trawa była zieleńsza, niebo bardziej niebieskie, a gołębie nie łaziły po londyńskim Trafalgar Square i nie paskudziły wszystkiego.
Widziałby, jak idą we własną stronę, gdzieś na błonia, albo do oranżerii. A może do szkoły? W każdym bądź razie, odwędrowali stąd. To naturalna kolej rzeczy.
Powrót do góry
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Nie 12:24, 18 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Wspomnienie z dzieciństwa - jedyne ocalałe - dotyczyło kwiatów. Natalie uśmiechnęła się lekko, przechodząc do swojej ulubionej części ogródka i z zachwytem pogłaskała małą roślinkę, która dopiero co odbiła się od ziemi.
Jako mała dziewczynka była płochliwa; stroniła od pozostałych dzieci.
Miast zabaw w dom i lalek, lubiła przesiadywać na kuchennych schodkach i podziwiać niebo, zwłaszcza w czasie burzy.
Za towarzysza niedoli miała wiernego psa Focusa, który był jej jedynym przyjacielem, bo jej matka była zbyt zapracowana i, szczerze mówiąc, nawet nie chciała mieć dla niej czasu. Focus umarł kilka lat wcześniej; dlatego nie lubiła wracać do domu.
Natalie zawsze była wrażliwa na piękno; estetka, można o niej rzec, lecz bez przesady. Dlatego, kiedy jako mała dziewczynka wyjechała do ciotki Gladys na wakacje i weszła do jej ogrodu pełnego autentycznych, magicznych roślin, omal nie zwariowała z zachwytu.
Ogródek koło Oranżerii zawsze działał na nią kojąco, może dlatego że nieco przypominał jej miejsce za domem ciotki Gladys, w którym mogła schować się gdzie tylko chciała, a przy tym wdychać najpiękniejsze zapachy natury. Wtedy świat stawał się znośniejszy.
Zwłaszcza, kiedy przytalywały sowy, w zakrzywionych szponach niosąc złe wiadomości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Nie 13:01, 18 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Natalie westchnęła, osunęła się na ziemię i podkuliła pod siebie nogi, jak to zwykła robić, kiedy się martwiła.
Rozejrzała się dookoła, czy nikogo nie ma w pobliżu i rozwinęła list, by na spokojnie przeanalizować jego treść...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Nie 16:00, 18 Mar 2007    Temat postu: ~*~

Jakiś czas później wstała i spojrzała w niebo.
Gdzieś z oddali rozległo się pohukiwanie sowy.
Skrzywiła się i wyszła z ogrodu, kurczowo ściskając list w dłoni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisling Biteford
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z reprodukcji?

PostWysłany: Śro 11:34, 22 Sie 2007    Temat postu:

To nie było tak, że ona się martwiła. Przecież to właściwie nie była jej sprawa. I to, że teraz siedziała przed jakimś drapieżnym, rozwścieczonym kwiatkiem, co jakiś czas wyciągając do niego rękę i szybko ją cofając, gdy tylko roślinka rzucała się w jej stronę gotowa ugryźć, wcale nie było aktem desperacji. Nudziło jej się, ot co.
I było jej trochę przykro, no dobrze. Ale nie za bardzo miała czas myśleć o czymkolwiek, bo ten dziwny kwiatek zdawał się coraz bardziej wyciągać w jej stronę łodyżkę. Bo to była taka miniaturka. Ale zęby (czy takie kwiatki mogą mieć zęby? Zielarstwo, trzeba będzie jakoś zmotywować do nauki Zielarstwa) miała całkiem ostre. Przynajmniej na takie wyglądały.
Odsunęła się od grządek i usiadła gdzieś w pachnącym zielsku, prawdę mówiąc, to NA pachnącym zielsku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Ogródek Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1