Lekcja 1.

Ailith Ingart

Czekała na Lucy, jak zawsze.

Lucy D. Vivian · Gość

Lucy podniosła się lekko z krzesła, zagryzając nieco wargę.
- A kwestie, które były do omówienia, messer? - zwróciła się do profesorki - Zgodnie z tym, co pani mówi, nie pomyliłam Numerologii z Wróżbiarstwem. Fortuna i Fatum, tak jak dharma i karma, to rzeczy pewne, rzeczy, które już najstarsi naukowcy potrafili odgadywać z liczb w czasach wielkich zakonów. Mówię tutaj o przekleństwach, błogosławieństwach i wpływach drzewa sefirotów na życie ludzkie. Bądź, co bądź, każdy sefirot odpowiada nie dość, że liczbie, to jeszcze odpowiedniemu znakowi. To jest starożytna mądrość, nie mrzonki szamanek.

Jeanne Monkson

Jeanne wstała od stołu i zaczęła pakować rzeczy do torby. Chciała już wrócić do dormitorium i usiąść przy kominku.

Lori Backer

- Lucy, naprawdę zadziwia mnie twoje zainteresowanie. Na Numerologię jednak nie działają żadne inne siły, wszystko, co się na niej opiera stanowi data urodzenia. Data. Nie to, co jest zapisane w gwiazdach. Widzę, że wiesz znacznie więcej o Numerologii niż twoje koleżanki, ale nie bój się, twoja wiedza przyda się w przyszłosci - powiedziała. Widząc w sali trzy uczennice w ławkach, dodała: - Jeanne, Michelle, wasz dom dostaje po pięć punktów za każdą z was. - Spojrzała na uczennicę, która pisała coś na swoim pergaminie. Postanowiłą poczekać, aż ta sama powie, o co jej chodzi.

Jeanne Monkson

- Mozęmy już iść? - zapytała Ann zarzucając torbę na ramię.

Michelle Johnson

- Dziękujemy - powiedziała Michelle za wszystkich i rzucając cichce "cześć" koleżankom, poszła w stronę Dormitorium Gryffindoru.

[wychoodzę Razz

]

Sheena Sargeant

Shee spojrzała na Michelle i uśmiechnęła się do niej.
- Cześć, ja jeszcze chwilę zostanę, chcę o coś zapytać - powiedziała, widząc zdziwiony wzrok koleżanki.

Jeanne Monkson

Jeanne wyszła zsali prosto do dormitorium.

Lori Backer

- Tak, oczywiście - odpowiedziała. Widząc, że jedna z uczennic nie ruszyła się ze swojego miejsca, zapytała: - Hm, chciałaś coś?

Lucy D. Vivian · Gość

Lucy skinęła wdzięcznie jasną głową. Wydostała spod bluzki znak wielkiej omegi, ogromnego fatum, przeznaczenia, któremu nic, tak jak liczbom oprzeć się nie zgoła.
- Chodź, panno Ingart. Dziękujemy, pani profesor, za jakże pouczającą dysputę, godną zaiste samych kabalistów - skłoniła się z sympatycznym uśmiechem - Jestem przekonana, że w pani obecności moja percepcja rozwinie się wręcz do poziomu dominacji nad własnym losem.
Chwyciła rudowłosą za rękę i wyprowadziła z klasy.

Sheena Sargeant

Gryfonka wstała i podeszła do nauczycielki. Zwinęła pergamin w rulonik i schowała długopis do kieszeni.
- Czy z tej... liczby drogi życia da się dokładnie obliczyć długość życia? - zapytała niepewnie i spojrzała na pannę Lori.

Lori Backer

- Hm, jak się nazywasz? - zapytała. Nie lubiłą rozmawiać z uczennicami nie znając ich imienia.

Sheena Sargeant

- Sheena - odpowiedziała, uznając za niepotrzebne podawanie swojego nazwiska. - To jak? Da się czy nie?

Lori Backer

- Numerologia pokazuje tylko, jak może potoczyć się życie. Jeżeli mówi, że zaznasz szczęścia, możesz być szczęśliwa, a na drugi dzień umrzeć. Nie możemy poznać takich "danych". Nigdy. No, chyba, że polegamy na wróżbiarstwie, ale nikt mądry by tego nie robił... - dodała ciszej. - A teraz naprawdę cię przepraszam, ale nie jadłam jeszcze kolacji, umieram z głodu. - Kobieta wyszła z gabinetu.

Sheena Sargeant

Shee pokręciła głową.
- Czyli to, czego się spodziewałam - mruknęła, chowając pergamin do kieszeni. - Niepotrzebna wiedza, no nic, do widzenia, pani profesor. - Wyszła z klasy nie czekajac na żadną odpowiedź.