Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Gabinet Fawninga
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Gabinet dyrektora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Midry Stone
Nauczyciel



Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądśtam?

PostWysłany: Sob 21:27, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Weszła spokojnie, uważając by niczego nie pobrudzić. Krew nie zawsze dobrze schodziła z materiału, Midry przekonała się o tym niejednokrotnie. Czasem ślad miał zostać.
- Kochani uczniowie - zaczęła - gdyby tylko jeszcze coś zrozumieli. Ale, przejdźmy do sedna sprawy - urwała, czekając na reakcje Uriena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Sob 21:36, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Fawning odwrócił się na pięcie. Wycelował różdżką w ręce Midry.
Tergeo, w myślach. Standardowa Księga Zaklęć, poziom pierwszy. Krew znikła, żadna kropla nie spadnie już z niesłyszalnym hukiem i widok Midry nie będzie wzbudzał obrzydzenia. Przynajmniej wśród osób normalnych.
- No więc, zmiłuj się. Jakie jest to sedno?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Midry Stone
Nauczyciel



Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądśtam?

PostWysłany: Sob 21:44, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Westchnieniem skwitowała ubytek czerwonej mazi. Przeniosła ciężar ciała na lewą nogę i spojrzała dyrektorowi prosto w oczy, chcąc podkreślić, że powinien racjonalnie przyjąć jej słowa.
- Mam nadzieję, że nie ma pan zamiaru świętować upadku Voldemorta. Niczego nie będę zakazywać, ale skutki tej decyzji mogą być opłakane zarówno dla pana, jako jednostki, jak i dla całej społeczności szkolnej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Sob 21:55, 29 Wrz 2007    Temat postu:

- Oczywiście, że mam zamiar. To chyba byłoby kuriozalne, najpierw zarządzać, a potem wychodzić z zamiarem. Zamiar był dawno, są dokumenty i problemy ze zgodą od Ministerstwa. Szlag mnie trafia przez to, ale przecież to jest miejsce wyjątkowe, święte...
Plątał się. Plątał się, plątał!
- Do cholery, co jest?! Czy ja już nie mogę spokojnie... Twoja matka umarła i zostałem sam, po siedmiu latach małżeństwa, spłodziłem z nią syna, którego uznałbym najchętniej za bękarta, zajmowałem się tobą, przewijałem twoje pieluchy... I co to ma, kutwa, do rzeczy? Po co ja to mówię...
No właśnie, co Forsithia Liwia - najpierw Knuckle, potem, po pierwszym mężu, Stone, a następnie po mężu drugim, Fawning - miała do wróżby Midry? Zwłaszcza, jeżeli ta wróżba mogła mieć wagę wielką, to czy bełkot dyrektora był czymkolwiek uzasadniony? Ale nie wińmy dyrektora za wszelkie nieporozumienia. Dyrektor był zestresowany i przygnębiony. Dyrektor chciał się rozpłakać. Dyrektor, dyrektor... Jak kobieta w menopauzie, Ingart miał rację...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Midry Stone
Nauczyciel



Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądśtam?

PostWysłany: Sob 22:07, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Tym razem nie było nerwowych tików. Nie było żadnego objawu przejęcia się całą sytuacją, przesączoną zapachem goryczy.
- Moja matka, jak to ładnie brzmi - nastała chwila ciszy. - Tatusiu, - dodała po chwili, całkiem obojętnie - wróćmy do tego, co nas tu sprowadziło. Pozwoli pan przy tym, że usiądę. - Delikatnym ruchem rozprostowała materiał i oparła plecy o miękką, obszytą bordową girlandą wzorów, gąbkę. Zmieniła ton, pozostała przy "per pan". - Nie obchodzi mnie, czy dyrektor ma zamiar żyć, czy trafić do mogiły obok kobiety swego życia. Jedyne, co mnie martwi, to pęknięte jelito kozła i niechybną katastrofę, związaną z tak kurczowo podtrzymywanymi planami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Sob 22:11, 29 Wrz 2007    Temat postu:

- Ile razy mam prosić?
Nie
mów
do
mnie
per
pan
!!!
Łza pociekła mu po policzku. Połknął ślinę. Poczuł się zdezorientowany. Nie wiedział, co... Nie wiedział. No właśnie...
- I co ja mam zrobić? Poradź mi coś... Co zobaczyłaś w tym pieprzonym jelicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Midry Stone
Nauczyciel



Dołączył: 27 Wrz 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądśtam?

PostWysłany: Sob 22:22, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Zastanowiła się chwileczkę, czy aby nie powinna wyjść w trybie przyspieszonym.
- Postawię sprawę jasno; ta wielka, świąteczna maskarada skończy się nieciekawie, tak, jak skończyło koźle jelito. Co z tym zrobić dyrektoriat powinien zdecydować sam - powoli wstała, choć siedziała przez zaledwie minutkę. Nie lubiła wymuszeń, tak, jak mogolskich telenoweli. Skierowała się do drzwi, zrobiło się dla niej zbyt duszno. - Math odwiedzi szanownego tatusia, a raczej szanownego pana dyrektora. Szczęśliwej imprezy.
Wyszła szybko, bez chwili zawahania. Jeszcze jedna słona kropla i wybuchnęłaby zbyt cynicznym śmiechem. A tego ktoś mógłby nie ścierpieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Sob 22:29, 29 Wrz 2007    Temat postu:

Math odwiedzi szanownego tatusia, a raczej szanownego pana dyrektora. Szczęśliwej imprezy. Co się szykuje? Druga walka o Hogwart?
Oj, ironio losu, oj ironio. Wydziedziczyłeś człowieku gnoja, masz chłopie problem, bo nic ci to nie pomogło! Nie wymażesz go, oj nie... I widzisz? Nawet nie masz siły płakać, ba! Nie wiesz nawet, czy płakać wypada, czy płakać byłbyś wstanie i nie jesteś pewien, czy to powinieneś zrobić. Nie, nie. Dosyć słonych kropel. Chociaż, tłumienie w sobie żalu nie jest niczym dobrym....
Ryczeć? Nie ryczeć? Baba? Nie baba?
Ale cóż tu począć, gdy nawet twój patronus ma formę tego człowieka, który zruinował ci życie, święty spokój i przez którego nawet nie możesz spokojnie porozmawiać z kobietą, którą wychowywałeś, gdy była dzieckiem... Z jedyną pozostałością rodziny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Nie 21:38, 30 Wrz 2007    Temat postu:

Gabinet składa się z dwóch pięter. Na pierwszym poziomie znajduje się właściwa część gabinetu: stoi tu mahoniowe biurko, obite purpurową tapicerką krzesło. Wokół pełno jest starych skrzyni, gratów... Gabinet wyglądał tak, jakby od wieków nikt w nim nie sprzątał. A jednak - wszystko było starannie odkurzone, a każdy element był częścią skomplikowanej układanki, po której swobodnie poruszał się tylko on - dyrektor tej szkoły. Drugi poziom gabinetu tworzyła galeryjka, której ściany ściśle obłożone były książkami, ustawionymi na mahoniowych regałach. Podłogę galerii pokrywały cztery prostokątne dywany - na każdym znajdował się emblemat innego domu Hogwartu, każdy był w kolorze właściwego dla siebie domu.
Gabinet był bardzo jasny i przytulny, pomimo swych rozmiarów i rozmachu, z jakim został zaprojektowany.

Najważniejszym przedmiotem w gabinecie było potężne biurko, czy też stół - ze względu na rozmiary i specyfikę, trudno było określić, co to właściwie było. Dla uproszczenia jednak będę posługiwał się terminem "biurko".

Na ziemi leżały dwa nadnaturalnej wielkości hebanowe lwy. Heban ciemny, lecz błyszczący, poddany konserwacji mugolskimi środkami, a także za pomocą kilku praktycznych zaklęć. Na tułowiach lwów owych - zwróconych głowami w kierunku drzwi - umieszczone było coś na kształt siodeł, z hebanu także; siodła olbrzymie, a na siodłach dopiero umieszczony był potężnych rozmiarów, szeroki i gruby, lśniący i wypielęgnowany mahoniowy blat, na którym rozłożone były pedantycznie przybory do pisania, pergaminy, książki, spięte drewnianymi spinaczami stosiki dokumentów szkolnych, a także papeterie, koperty i przeczytane listy. Centralną pozycję na biurku zajmowała jednak myślodsiewnia, dobrze zakamuflowana. Fawning zasłaniał ją pokrywą, którą można by porównać do dwóch zlepionych dnem misek - czy może miednic - spośród których jedna zasłaniała myślodsiewnię, a druga, która otwarta była dla wszystkich i widoczna, umieszczona na spodzie tej pierwszej, pełna była ciasteczek lub cukierków, którymi częstował gości Fawning. Myślodsiewnia nie była wcale przedmiotem nowym w gabinecie, a już na pewno nie wprowadzonym tu przez obecnego szefa przybytku. Korzystał z niej sam Albus Dumbledore.

Pomimo wielkiej gorliwości w kamuflowaniu, czasem zdarzało się jednak, że myślodsiewnia była odkryta i dyrektor zapominał ją schować...

...
Opis jest. Teraz piszta co chceta!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:30, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Cześć, kiciusie - powitał rudzielec mahoniowe lwy, zgodnie ze zwyczajem. Kiedy dyrektora nie było w gabinecie, trzeba było oddać szacunek choćby jego charakterystycznym mieszkańcom. Lwy, od pokoleń znane uczniom jako Harrison i Doug, co prawda nie poruszyły się, ale kto wie, czy nie obserwowały uważnie jego poczynań? Cóż, może to tylko ta zabawna legenda, że raz nawarczały na jakiegoś Ślizgona próbującego zdobyć teksty egzaminacyjne, ale nigdy nic nie wiadomo...
Maxwell obejrzał się na Letterman, by sprawdzić, czy ta przeszła za nim przez drzwi. W końcu snuła się obok przez całą, długa drogę od pokoju nauczycielskiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genevieve Letterman
Nauczyciel; drugi opiekun Ravenclawu



Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:34, 01 Paź 2007    Temat postu:

Przeszła, z trudem (wszak na wszystko potrzeba czasu), ale przeszła.
- Witasz się pan, panie Ingart, z drewnem? - spytała mrukliwie i omiotła wzrokiem pomieszczenie, po czym wybrała sobie biurko jako idealny punkt podporu, z którego też zaraz skorzystała. Innymi słowy: oparła się o blat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:36, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Z drewnem, z kwiatkami, a nawet z przeziębionymi profesorkami, panno Letterman - rzucił, kładąc obok niej dziennik.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genevieve Letterman
Nauczyciel; drugi opiekun Ravenclawu



Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:40, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Jest pan świadom faktu, iż takie zachowanie podlega leczeniu?
Zrobiła dziwny gest ręką, nieco niekontrolowany, zahaczając przy tym o myślodsiewnię. Niby nic, ale widocznie zrobiła to z impetem, bo naczynie zakołysało się i mmm... czyżby spadło?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:48, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Cholera.
Nie, bynajmniej nie dotyczyło to stabilności emocjonalnej Ingarta. Chłopak cofnął się spiesznie, uciekając stopami przed srebrzyście połyskującą, a przy tym niezwykle barwną cieczą, która ściekała z Fawningowego biurka, rozlewając się szeroką kałużą na podłodze i wciskając między jej deski.
- Niekontrolowane spazmy też podlegają leczeniu, panno Letterman. Chociaż wątpię, by było co składać po tym, co zrobi pannie dyrektor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genevieve Letterman
Nauczyciel; drugi opiekun Ravenclawu



Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:52, 01 Paź 2007    Temat postu:

- Zlizuj to! Znaczy, wlej z powrotem do miski...? - zastanowiła się nad irracjonalnym brzmieniem tego polecenia. Oblała się rumieńcem, po czym pobladła i zaczęła bardzo szybko mrugać.
- Czy ogarnia pan swoim genialnym umysłem tę sytuację i jest w stanie znaleźć odpowiednie remedium?
Widać nawet w stresie była w stanie budować idiotyczne zdania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Gabinet dyrektora Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1