Korytarz na szóstym piętrze

James Morris

Chłopakowi na twarzy wyskoczyły wielkie rumieńce, ale nie opierał się pozwolił dziewczynie zrobić kolejny ruch.
- Masz racje koleżanko, zimno tutaj jakos rownież wypił bym coś gorącego.

Tibby McGregor

- Więc chodźmy - powiedziała Tibby.
Stanęła na przeciwko Jamesa i pozwolila by poszedł z nią do wielkiej sali.

James Morris

James był szczęśliwy że jego relacje z Tibby się coraz bardziej polepszają, więc razem udali się na gorące kakao.

James Morris

James siedział samotnie z podkulonymi nogami na parapecie gdzie wcześniej przesiadywał z Tibby. Zapatrzony w obrazki bił się ze swoimi myślami. Chłopak sam nie wiedział czego chce.

Tibby McGregor

Tibby tego wieczora nie planowała w ogóle przesiadywać na zimnym parapecie. Z początku więc przeszła obojętnie koło Ślizgona. Zatrzymała się jednak w połowie schodów i wróciła na szóste piętro. Stanęła przed Jamesem. Dość blisko.
- Co tu robisz?

James Morris

-Cześć Tibby. - Chłpak nie oderwał nawet wzroku od obrazów aby spojrzeć na dziewczynę.
-Saaaaam nie wiem, taaak jakośśśś. - Jąkał się z opdpowiedzią.

Tibby McGregor

Dziewczyna podeszła do chłopaka bliżej. Poklepała go po ramieniu.
- Będzie dobrze. Obiecuję.

James Morris

James poczół że ma w Tibby oparcie. Chłopak nadal nie patrzył na swoją koleżankę, tylko lekko przechylił głowe patrząc na wiśniowe trampki dziewczyny.

Tibby McGregor

Ślizgonka nie mogła zrozumieć zachowania chłopaka.
Usiadła koło niego i starała się wbić wzrok w ten sam punkt co on. Niestety nie szło jej najlepiej.
- Powiesz mi o co chodzi? A może mam zgadywać?

James Morris

James chciał bardzo wszystko powiedzieć Tibby, lecz nie wiedział za bardzo jak.
-Tibby czy jesteś moją koleżanka? - Odparł

Tibby McGregor

Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Teoretycznie była jego koleżanką. Nie wiedziała, czy w praktyce to się tak samo przekłada. Porawiła spódniczkę i odchrząknęła, prostując się. Wszystkie te zabiegi miały na celu dodania jej powagi.
- Owszem. Jestem. - kiwnęła głową.

James Morris

James pokiwał twierdząco głową, jego samopoczucie pogarszało się z każdą chwilą.W końcu staną na przeciw Tibby i polożył swoją głowę na jej ramieniu poczym objął ją rękami i przytulił mocno.
- Wybacz mi, potrzebuję tego - powiedział cicho.

Tibby McGregor

Nie mogę powiedzieć, że Tibby nie była zaskoczona tym, co przed chwilą zrobił James. Znów zabrakło jej oddechu.
Widziała, że Jamesowi takie coś poprawia humor, więc kiedy tylko się od niej odsunął, Ślizgonka zeskoczyła z parapetu. Po raz pierwszy zauważyła, że chłopak był od niej wyższy o całą głowę. Objęła go i mocno przytuliła.
- Podwójna dawka nie zabija czasem - uśmiechnęła się.
Poczuła przypływ energi i pewnej chęci.
Stanęła na palcach i znalazła się twarzą w twarz z Jamesem. Byli zaledwie o cal od siebie.

James Morris

James spojrzał Tibby głęboko w oczy. Stali tak blisko siebie. Chłopak poczół jak serce wali mu z wrażenia. Czas jak by stanął w miejscu za pomocą "magicznego patyczka".

Tibby McGregor

Dziewczynie ścierpły już łydki. O mały włosy nie dostała skurczu.
- Lubię cię, James - wyszeptała.