Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Korytarz na pierwszym piętrze
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Korytarze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Henrietta Ratchet
Hufflepuff



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyimaginowanego półświatka

PostWysłany: Pon 19:52, 12 Mar 2007    Temat postu:

Kręciła się tu i ówdzie, nie wiedząc, co z sobą zrobić. Było jej zimno mimo rękawiczek i kolorowego szalika; palce u dłoni przemarzły już chyba na wylot.
Jasna cholera.
To było jej ulubione powiedzonko na wszelkiego rodzaju problemy i nerwowe sytuacje i już zapomniała nawet, ze niektórzy uważają to za wulgaryzm.
W końcu, rozzłoszczona i przemarznięta, wdrapała się na któryś z szerokich parapetów i postanowiła... poczekać. Choć raz w życiu wykazać się cierpliwością i optymizmem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisling Biteford
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z reprodukcji?

PostWysłany: Pon 20:10, 12 Mar 2007    Temat postu:

Szła korytarzem niewiadomopoco. Było jej tak okropnie głupio. Głupia jest Leah, nie ty!
Zauważyła dziewczyną, nieznajomą i zdenewowaną. Nie miała w sobie w tej chwili na tyle optymizmu, żeby się uśmiechnąć. Powiedzieć ckolwiek - tym bardziej.
Stanęła gdzieś obok, opierając sie o ścianę i pomyślała, że cisza wcale nie działa na nią pozytywnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Henrietta Ratchet
Hufflepuff



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyimaginowanego półświatka

PostWysłany: Pon 20:16, 12 Mar 2007    Temat postu:

Ktoś przechodził korytarzem. Jakaś małolata o blond czuprynce. Henrietcie wydała się jakaś dziwna. Może dlatego, że zamiast przejść dalej do Wielkiej Sali bądź wejśc schodami na drugie piętro, zatrzymała się niedaleko jej parapetu i oparła się o ścianę. Wyraźnie coś ją trapiło.
Kto wie, może następna zbłąkana duszyczka, potrzebująca pomocy? - pomyślała na wpół ironicznie i pomachała do blondyneczki ponuro, ale zamaszyście. -No, zobaczymy jak zareaguje.
Co tu dużo mówić - bawiło ją zaczepianie nieznajomych ludzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Henrietta Ratchet
Hufflepuff



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyimaginowanego półświatka

PostWysłany: Pon 20:39, 12 Mar 2007    Temat postu:

Ponieważ blondyneczka wykazywała godną podziwu ignorancję wobec wszelkich gestów zrobionych w jej stronę, a place u dłoni zamarzały coraz bardziej (jesli to w ogóle możliwe), Hat zaryzykowała odezwanie się.
-Coś się stało?
Tak, Henrietto. To z pewnością było najbardziej dyplomatyczne, inteligentne i oryginalne wyjście z sytuacji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aisling Biteford
Hufflepuff



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z reprodukcji?

PostWysłany: Pon 20:39, 12 Mar 2007    Temat postu:

Zauważyła gest. Spojrzała na brunetkę. Nie umiała się uśmiechnąć, a przecież tak bardzo chciała! Drgnęła, kiedy dziewczyna do niej podeszła.
- Ja już pójdę - jęknęła cichutko, spuszczając wzrok. Powędrowała przed siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Henrietta Ratchet
Hufflepuff



Dołączył: 11 Mar 2007
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z wyimaginowanego półświatka

PostWysłany: Pon 20:45, 12 Mar 2007    Temat postu:

[ach, mój geniusz. wykasuje ktoś mój post powyżej?]

Blondyneczka chyba się speszyła, bo jęknęła coś cichutko pod nosem i poszła sobie. Hat zmarszczyła gęste brwi i pokręciła głową.
Jednak nie potrafiła obcować z ludźmi.
A potem zeskoczyła z parapetu i odeszła w drugą stronę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:26, 09 Kwi 2007    Temat postu:

- Ej, nic ci nie jest? Niebezpiecznie spadłeś.
Rudy nachylił się nad rozwalonym na ziemi chłopakiem i z zadowoleniem dostrzegł, że Gryfon oddycha.
Spróbował podnieść go z ziemi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lucy D. Vivian
Gość






PostWysłany: Pon 14:32, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Gniewny stukot butów, blada twarz Lucy Vivian. Już nie wyglądała jak ironiczna wersja jedenastolatki, z satysfakcją przyglądająca się tyradom rudowłosego Maxwella. Teraz była pełna jakiejś irracjonalnej, pierwotnej furii. Spojrzała na Terry'ego zaczerwienionymi, wściekłymi oczyma.
- Nienawidzę cię, rozumiesz? Ani mi się waż zbliżać do Ailith, rozumiesz? Bo wybebeszę cię od gardła do brzucha, przybiję ci genitalia do mostu i nawet nie dostaniesz litościwego noża, jasne?!
Dyszała ciężko. Jej lewa dłoń zaciskała się na czymś w kieszeni.
Powrót do góry
Terry Wingstock
Gryffindor



Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:34, 09 Kwi 2007    Temat postu:

- Idź do diabła, Maxwell... - syknął Terry, zbierając się pomału z podłogi.
Małą dziewczynkę zmierzył spojrzeniem:
-Panienka wybaczy, porozmawiamy o tym później...

Spróbował wstać, ale gdy tylko obciążył lewą nogę nieznacznym ciężarem, upadł ponownie. Skrzywił się boleśnie.

A potem doczłapał na czworakach do poręczy schodów, dźwignął się i wstał.
- Jeśli to koniec kazania - wystękał niemalże - to żegnam.

A potem, opierając się o poręcz, o ściany i o cokolwiek można było, pokuśtykał w kierunku skrzydła szpitalnego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Terry Wingstock dnia Pon 14:35, 09 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalie Hepburn
Ravenclaw



Dołączył: 17 Mar 2007
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London

PostWysłany: Pon 14:35, 09 Kwi 2007    Temat postu: ~*~

Wyhamowała raptownie i stanęła, szeroko otwierając oczy na widok poturbowanego Gryfona.
- Co się tu dzieje? - zapytała ostro, a jej wzrok powędrował po zebranych i spoczął na oddalającym się chłopaku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Natalie Hepburn dnia Pon 14:38, 09 Kwi 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Terry Wingstock
Gryffindor



Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:36, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Odwrócił się:
- Nic się nie dzieje. Potknąłem się na schodach, pomagali mi wstać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lucy D. Vivian
Gość






PostWysłany: Pon 14:36, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Lucy Vivian ocierała łzy wściekłości, po czym zwróciła się do Maxwella z bezbrzeżną skargą.
- Ten mały sukinsyn wszystko psuje. Niech się wynosi. Zabij go. Albo ja go zabiję - zaciskała małe piąstki z niesamowitą furią.
Powrót do góry
Ailith Ingart
Gryffindor



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1286
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:37, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Przyszła akurat wtedy, kiedy Terry odchodził, uznając ściany za idealne podpory.
Zmierzyła Maxa ostrym spojrzeniem, zastanawiając się, co powiedzieć. Znała takie numery, zresztą nie tylko takie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:38, 09 Kwi 2007    Temat postu:

- Cśśś.
Uspokajającym gestem pogłaskał Lucy, przytulił ją, jakby wiedząc, że to pomoże.
- Straszny wypadek - potwierdził Ingart. - Na pewno ci nie pomóc?
Wyglądał na szczerze zmartwionego stanem Gryfona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Terry Wingstock
Gryffindor



Dołączył: 03 Kwi 2007
Posty: 661
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:40, 09 Kwi 2007    Temat postu:

- Nie, dzięki - odwrócił się po raz ostatni Terry, zmuszając się do uśmiechu.
A zaraz potem zniknął za zakrętem korytarza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Korytarze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 3 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1