Jezioro

Perpetua Scout

- Gdzież ty się, pannico, podziewałaś?! - pisnęła, gdy była tulona przez przyjaciółkę. To bezczelność. Nie ma jej ho-ho-ho, potem wraca i rzuca się na szyję.
- Oczywiście, że może być, Moiro - stwierdziła, cały czas obserwując Corinne spode łba.
Wróciła do zajęcia skubania trawy. Iście fascynujące!
- Nadajesz się, nadajesz. - Wiesz, takim tonem mówiąc żony do mężów, gdy Ci nie odkładają kapci na swoje miejsce.

Corinne Hawkins

- Tu i tam. - Mrugnęła do niej porozumiewawczo.
Uśmiechnęła się do wszystkich po kolei, po czym zatrzymała wzrok na Fauntleyu. Spojrzała na niego krytycznie.
- Obiad? Zdecydowanie nie. Ktokolwiek miałby cię jeść nabawiłby się niestrawności. Te zwęglone płuca od papierosów... Chory żołądek, od alkoholu... Nie, nie, nie...
Pokręciła głową, po czym usiadła obok Peppy.

Aisling Biteford

- On nie pije, nie pali! - oburzyła się. - I umie pływać! Teoretycznie... - Iśka uśmiechnęła się szatańsko, ale zaraz potem powróciła do spiskowania.
Po cichu. Jeśli ma być zła i zwyciężać, musi atakować z ukrycia!

Moira Agrus

- Zawsze myślałam, że one nie chrupią. - Masz ci los. I teraz będzie słuchała wszystkich cytryn czy aby chrupią!
- Kałamarnicą nie straszna niestrawność. To raczej będzie stanowiło problem dla tych, którzy później przypadkiem wpadną do jeziora. - Uśmiechnęła się krzywo i znów zaczęła wpatrywać się w jezioro.

Fauntley Prentice

Żona? Mąż? On nie nosi kapci! Nie nadaje się na męża?...
Pokiwał energicznie głową, przytakując Isie.
- Właśnie. Nie piję, nie palę, ćpać też nie ćpam. - No i jak mu tu nie wierzyć, kiedy on się tak niewinnie szczerzy, co? Nie da się, po prostu się nie da! - Pełna abstynencja. Ale i tak nie nadaję się na obiad, kałamarnice nie mają zębów, a ja to same kostki!...
I niech nikt nawet nie śmie w to wątpić.
Zamyślł się na moment, wlepiając wzrok w iście błękitne niebo. Chmurki uciekły, roztopiły się, bo on jest drugim Słońcem! Tak, na pewno.
- Tu i tam, z kwiatka na kwiaaaatek... - Tak, dziś było zdecydowanie zbyt gorąco. On nie śpiewa pod nosem, kiedy dobrze się czuje.
Ostatnio nucił jakieś hymny, ale to bez słów, a teraz!...
Ojjj, coraz gorzej z nim.

Perpetua Scout

Chyba Peppy musi się zgłosić do jakiejś agencji matrymonialnej. I to szybko. Wiek już nie ten! Starych panien coraz więcej! Innymi słowy: albo Fauntley i kapcie, albo same kapcie.
- Ale zabija smoki swoim brudnym od krwi mieczem i cytrynowym zapachem w kształcie choinki do mugolskich samochodów.
Zdecydowanie zbyt gorąco!

Corinne Hawkins

Małżeństwo? Mają po szesnaście - siedemnaście lat. Za młodzi, żeby myśleć o takich związkach. A zwykłe kapcie są takie... nudne. Nie ma to jak różowe króliczki.
Stare panny są po czterdziestce!
- Pełna abstynencja? - Uniosła wysoko cienkie brwi. - Nie było mnie trochę czasu i aż tyle się pozmieniało?
Zapatrzyła się w jezioro.
- Cytryny nie chrupią. Chyba, że ktoś preferuje wysuszoną skórkę.

Aisling Biteford

ŻADNYCH RÓŻOWYCH KRÓLICZKÓW, HASAJĄCYCH TU I TAM! Dobrze, że Isie nie jest... czytanie w myślach i te sprawy.

Roześmiała się dziko i, jak jej się wydawało, groźnie, no i mrocznie. Tylko jej się wydawało.
Nie, nie zwracajcie na nią uwagi, to, że zaciera ręce z zadowolenia i wciąż diabelsko chichocze, wcale nie oznacza, że...
- Gorąco dzisiaj, prawda? - zapytała przymilnie, spoglądając po wesołej gromadce.

Moira Agrus

- Gorąco? - Zmarszczyła gniewnie brwi. Nie, nie gniewała się na Isia, a na słońce, które tak cholernie grzało. - Okropnie gorąco. Za gorąco jak dla mnie.
Oderwała wzrok od jeziora, wstała nagle z ziemi i otrzepała się.
- Idę do zamku, tam jest chłodniej - obwieściła wszem i wobec i jak powiedziała, tak zrobiła. Poszła do zamku.

Fauntley Prentice

Żadnych różowych króliczków. Niby świat ich jest pełny, ale on żadnego nie widział. To chyba... coś nie tak z tymi króliczkami, prawda?
No bo chyba nie z nim!
- Pewnie, Corinne. Jestem teraz absolutnie porządnym człowiekiem.
Widać, naprawdę. Bez komentarzy, proszę!
Aż podskoczył, kiedy Iśka się roześmiała. Spojrzał na nią nieprzytomnie, bo on sobie tu ślicznie obserwuje niebo, a ona tak z nienacka, prawie do ucha mu!...
Bezczelne.
Pomachał Puchonce. Jedna inteligentna. On też mógłby sobie iść do zamku. Ale!...
Ale miał bardzo dużo powodów żeby zostać. Choćby to, że znowu musisałby przebiec całe błonia. I dać się nadpalić po raz kolejny.
Podziękuje. W końcu teraz ma troszku cienia, to już coś.
Zmarszczył śmiesznie nos. Zapachowe choinki do mugolskich samochodów?
Że co?
- Ktoś musi zabijać smoki. Padło na mnie, to przykre. Prawda?

Perpetua Scout

- To wymierający gatunek - zauważyła, hm, troszkę jadowicie. - Nie ma pan serca, Panie Cytrynowy.
Równocześnie przyglądała się Iskierce. Badawczo, można by rzecz. Z tym swoim jakże inteligentnym wyrazem twarzy i zmarszczonymi brwiami.

Corinne Hawkins

- Cytrynowy Rycerz w Srebrnej Zbroi? Gdzieś ty się uchował, Fauntley? I jeszcze smoki zabijasz?
Oczy jej pojaśniały.
- Dasz mi trochę skóry? Ze smoczej skóry są fajne torebki...

Różowe króliczki są słodkie.

Aisling Biteford

Nie są słodkie. Planują pewnie inwazję. Chcą zapanować nad światem.
To, co działo sie obecnie w główce Aisling... Drżyjcie narody.
Co tam smoki.
- Ktoś musi - powiedziała nieprzytomnie. - Ulubiona wymówka Leah. Ktoś musi zatruwać ludziom życie. Ktoś musi psuć mi humor, ktoś musi zbawiać świat, ktoś musi, ktoś musi... - Uśmiechnęła się krzywo, ale zaraz otworzyła szerzej oczy, zamknęła je, zachichotała i powróciła do spiskowania.
Była przecież radzieckim szpiegiem, nie?

Perpetua Scout

- Ktoś musi zrobić i to - mruknęła konspiracyjnym szeptem do najbliższej trawy. Dobra była z niej słuchaczka, swoją drogą.
Podczołgała się do Corinne na łokciach, następnie przed chwilą wymieniona jejmość dostała kuksańca w bok. To z miłości!
- Wymierający, Corrie, wymierający! - powtórzyła, powiedziałby ktoś, histerycznie.

Corinne Hawkins

- E tam, wymierający. Smoki nie są takie głupie, nie dadzą się przecież ot tak wybić! A poza tym... Powinniśmy myśleć ekologicznie. Nie ma to jak dobra, porządna torebka ze smoczej skóry. Całe życie będzie służyć! Jasne, moda się zmienia, ale od czego są czary?
To chyba przez ten upał. Chociaż tego typu brednie są bardzo w stylu Corinne.
Zerknęła niespokojnie na Aisling. Czyżby gorączka letniego upału również jej się udzielała? Przetarła oczy.
- Chciałabym się teraz wykąpać w morzu... Albo w oceanie... - szepnęła rozkładając się wygodniej na trawie.