Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Nieużywana sala eliksirów.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Korytarz w lochach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:09, 13 Sie 2007    Temat postu:

- Czyli działa - skomentował słowa Perpetui. - To teraz gasimy palenisko i wylewamy.
Zanucił coś radośnie pod nosem, obracając różdżkę w palcach. Trochę z żalem, jakby jeszcze nie chciał rezygnować z zapachu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:14, 13 Sie 2007    Temat postu:

Stała parę kroków dalej z miną, która sugerowała, że żal i jej. Ciche "szkoda" wyskoczyło jej z gardła, a ona - wydawało się - nawet tego nie zauważyła.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Matthew Gainsborough
Ravenclaw



Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brighton

PostWysłany: Pon 11:19, 13 Sie 2007    Temat postu:

Wyrwany z zamyślenia, westchnął cicho i zdawać by się mogło, że i jemu ciężko rozstać się z przyjemną wonią eliksiru. Ale mignęło mu przed oczami coś rudego. Czy to odblask wyciągniętej uprzednio ze ściany rury, a może... Coś sobie jednak chyba przypomniał, bo momentalnie wstał, podszedł do Ingarta i zabrał mu z rąk kociołek.
- Wyleję - zaoferował twardym tonem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:26, 13 Sie 2007    Temat postu:

Rudy wzruszył ramionami, zbierając resztki ziół i skorupek z szafki, po czym wrzucając je do koszyka.
- Mi tam niepotrzebne - zapewnił Matthewa, jakby wiedząc, że ten ma go za pozbawionego skrupułów drania. - Ale może Peppy trochę chce?
Przeniósł wzrok na pannę Scout. Nie, nie proponował jej upojenia tym jakiegoś biedaka, skądże. Ale w szóstej klasie jest wiele prac dodatkowych z eliksirów. W dodatku była przy ważeniu, może się jej ta popłuczyna przydać. Prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:31, 13 Sie 2007    Temat postu:

- Nie, aczkolwiek dziękuję za propozycję.
Teraz zapewne wypadałoby powiedzieć "czas na mnie" albo "dobra robota, chłopcy". Perpetua jednak westchnęła sobie cichutko i przyglądając się ich dalszym wyczynom, myślami błądziła gdzieś daleko. Co, Peppy? A może jednak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Pon 11:37, 13 Sie 2007    Temat postu:

W zamku drzwi do nieużywanej od wielu lat sali eliksirów słychać było szczęk klucza.
Otwarte? - musiała zdziwić się osoba, która próbowała się tam dostać. Jednakże, kto mógł tam - u licha - być? A może już poszedł i zostawił drzwi otwarte? Jeśli tak - może zaraz wrócić... Ale nie - słychać szepty. Bach!
Fawning z trzaskiem otworzył drzwi na oścież jednym machnięciem różdżki. Wokół niego leżały porozrzucane pergaminy, które zapewne trzymał w rękach, póki nie pojawiła się okoliczność otwartej sali... Widok, jaki się przed nim ukazał, wcale go nie zdziwił, nie zbulwersował. Wręcz przeciwnie: na jego twarzy ukazał się szeroki uśmiech.
- A cóż to warzą moi młodzi alchemicy, hę? - rzucił pytanie w powietrze, przyglądając się kociołkowi, w którego kierunku rozpoczął zmierzać szybkim krokiem.
Oczywiście, wiedział doskonale, co w nim jest, ale lubił gierki. Psychologiczne. Też.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Matthew Gainsborough
Ravenclaw



Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brighton

PostWysłany: Pon 11:46, 13 Sie 2007    Temat postu:

Zatrzymał się w pół drogi do drzwi i otworzył szeroko oczy - owszem - ze zdumienia.
"Sala jest nieużywana, nikt tam nie zagląda..." Aha. Jasssne... Przez myśl przeszły mu słowa Maxa, który zapewniał, że prawdopodobieństwo wpadki wynosi mniej więcej 1: 1000000. Cóż. Nie był to widocznie pierwszy raz, kiedy Ingart nagiął nieco fakty.
- Dzień dobry, panie dyrektorze - zaryzykował uśmiech i cofnął się nieznacznie. Łudził się, że profesor nie zauważył jeszcze zawartości kociołka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:49, 13 Sie 2007    Temat postu:

- Linie zamiennie dziewiąte: Hamuje koła. Lis moczy ogon w wodzie. - mruknął Ingart na widok profesora, a brzmiało to trochę jak przekleństwo. Nie powinno go tu być. Przylazł, oczywiście, by powęszyć, bo wiedział, co znajdzie. Cholera.
Max wrzucił ostatnią porcję ziół do koszyka, jednocześnie już przyjmując swoją klasyczną pozę wobec Fawninga.
- Robimy wprawki do egzaminów, profesorze.
"Młody alchemik dyrektora" odgarnął z twarzy jakiś niesforny, rudy kosmyk.
- Zaczęliśmy od eliksirów empatogennych, bo nie zdążyliśmy dojść z profesor Aylward do praktyki z nimi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:51, 13 Sie 2007    Temat postu:

Miała ochotę parsknąć śmiechem. Bo, wiecie, takie właśnie kary spotykają tych, którzy demolują lochy. Jej kochane lochy, jeśli idzie o ścisłość. Aczkolwiek stała grzecznie, przecież w końcu to był dyrektor, prawda? A może by tak wyjąć ręce z kieszeni... co, Peppy? Nie, to nie. Poczekajmy więc na rozwój owej dość kłopotliwej sytuacji.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Pon 11:58, 13 Sie 2007    Temat postu:

Nachylił się nad kociołkiem i zaniósł się perlistym śmiechem. Po chwili opanował się i kiwnął kilka razy głową.
- Amortencja... Tylko nie próbujcie jej przypadkiem używać przed okresem karencji, czyli przed upływem dwóch najbliższych pełni księżyca. Ech, najlepiej będzie, jeśli w ogóle nie będziecie jej używać. Nie znacie jeszcze potęgi miłości...
Wyjął z wewnętrznej kieszeni kamizelki trzy puste fiolki i napełnił je zawartością kotła, po czym ponownie umieścił sobie bezpiecznie, przy piersi.
- Resztę wylejcie. Podziwiam was, moi mili - pierwszy raz warzyć amortencję i zrobić to od razu z powodzeniem, to wyczyn! A tak na przyszłość, ofiaruję wam coś.
Wyjął z kieszeni kamizelki (tak, tej samej, wewnętrznej; czyżby mieściło się w niej wszystko?) niewielkich rozmiarów książeczkę w starej, tekturowej oprawce, na której napis głosił:
"KRÓTKI PORADNIK WARZENIA ELIKSIRÓW"
Urien Fawning, Eireen Aylward

- Amortencja jest na czterdziestej drugiej stronie. Zaopatrzcie się w okulary, bo to wszystko napisane jest drobnym maczkiem.
Położył książeczkę na stole, który stał przed nim, po czym cofnął się do drzwi. Pozbierał rozrzucone pergaminy i wrzucił je do kredensu, który stał w rogu sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Matthew Gainsborough
Ravenclaw



Dołączył: 11 Sie 2007
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Brighton

PostWysłany: Pon 12:04, 13 Sie 2007    Temat postu:

Stał z miną człowieka, któremu ktoś przygrzmocił w głowę patelnią. Już układał w głowie błyskotliwy wykręt, rozplanowywał resztki czasu, jaki pozostanie mu po szlabanie na własne przyjemności, a tu...
Szok.
Spoglądał to na ofiarowaną książeczkę, to na dyrektora, to na kociołek, w którym została reszta eliksiru i bardzo, ale to bardzo starał się zrozumieć, dlaczego inni nauczyciele nie mogą brać przykładu z pana dyrektora. Zaoszczędziliby mu wtedy masy godzin szlabanów, pobrudzonych przy czyszczeniu sal, czy pucharów ubrań...
Tak. Pomarzyć dobra rzecz.
- Tak... Już idę to wylać... - potwierdził bądź co bądź niemrawo i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:07, 13 Sie 2007    Temat postu:

Uniósł sceptycznie brew. Zupełnie jakby pytał Fawninga "Czy naprawdę musisz mi wszystko podsuwać pod nos?" i "Naprawdę nie trzeba mnie kontrolować, by sprawdzać, czy sobie radzę".
- Tam jest mój włos. - Uprzedził, widząc jak dyrektor chowa buteleczki. - I chyba nie planujemy używać tego specyfiku.
Odprowadził wzrokiem Matthewa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perpetua Scout
Slytherin



Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:09, 13 Sie 2007    Temat postu:

Szafka nie została pomszczona, a życie - jak to się po raz setny okazało - jest niesprawiedliwe, chuligani bezkarni, a Peppy lekko zdezorientowana. Wpatrzona w jeden mało istotny punkt w przestrzeni starała się ułożyć tę układankę w jedną logiczną całość, niestety puzzle były pomieszane - z różnych opakowań, i różnej wielkości. Obrazek by nie powstał, więc dziewczyna porzuciła ambitny plan dumania nad sensem szlabanów, czy też brakiem owego sensu.
Mrugnęła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urien Fawning
Dyrektor szkoły; opiekun Ravenclawu



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z brzucha rodzicielki

PostWysłany: Pon 12:14, 13 Sie 2007    Temat postu:

Spojrzał na Maxwella takim wzrokiem, jakby miał przed sobą kogoś, kto dopiero co powiedział "będę ojcem" i to jakby w dodatku Fawning był JEGO (czytaj: składającego to nieszczęsne oświadczenie) ojcem.
- Twój włos? Ofensywa, chłopcze, ofensywa... To da się, hm, zneutralizować. Potrzeba tylko trochę czasu, umiejętności i wprawy. Śmiem twierdzić, że wszystkiego mi wystarczy.
Odwrócił wzrok z Maxa, na Peppy.
- Ciesz się, dziewczyno! Odzywaj się, bo ci tego milczenia nie starczy do końca życia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxwell Ingart
Rudy praktykant



Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 1831
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:22, 13 Sie 2007    Temat postu:

- Nie lepiej to uważyć od początku?
Twarz Ingarta nabrała wyrazu zainteresowania. Nie groził mu szlaban, Fawning był niereformowalny, Matt zwiał więc też mu się nie oberwie, Perpetua... Perpetua była taka... Taka... Perpetuowata.
Ale to też miało średnie znaczenie. Może dlatego rudy skupił się na nauce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wiedza, magia, język, niezależność! Strona Główna -> Korytarz w lochach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1